30 września 2015

Sałatka z soczewicy

Właśnie na chwilę wyszło słońce, chyba specjalnie dla mnie :) Wyszłam więc na balkon zrobić zdjęcia przystawki.
Tym razem to prosta sałatka z soczewicy. Podałam ją w różnokolorowych pomidorkach by odpędzić choć na chwilę wdzierającą się zewsząd jesień.

Składniki
na 3 porcje

3 nieduże pomidorki
1/2 szklanki soczewicy
2 listki laurowe
6 rzodkiewek
nieduża cebula
pęczek szczypiorku
oliwa, sól, pieprz

Przygotowanie

Odcinam z pomidorów "daszek", ostrą łyżeczką wydrążam środek, solę i odkładam "do góry nogami" na ręcznik papierowy. Pestki wylewam, miąższ drobno siekam.
Soczewicę zalewam zimną wodą, lekko solę, dodaję listki laurowe i gotuję 15-20 minut na średnim ogniu; ma pozostać lekko chrupiąca.
W międzyczasie siekam cebulę i podsmażam na oliwie do lekkiego skarmelizowania.
Siekam rzodkiewki i szczypiorek. 
Ugotowaną soczewicę płuczę zimną wodą, mieszam z pozostałymi składnikami, doprawiam do smaku oliwą, solą i pieprzem. Faszeruję pomidorki i podaję.




24 września 2015

Ulica Różana w dzielnicy Marais

Zapraszam dziś na spacer ulicą Różaną czyli rue des Rosiers. Ta główna ulica żydowskiej części dzielnicy Marais zawdzięcza swą nazwę krzewom róż, które niegdyś bujnie ją porastały. Kto szuka typowych żydowskich produktów znajdzie je właśnie tutaj. Są tu sklepiki spożywcze, piekarnie, księgarnie i restauracje oferujące fallafele. Jak się chwilę rozejrzeć wszędzie można zauważyć kogoś zajadającego charakterystyczny chlebek wypełniony mięsem i dodatkami. Choć konkurujących knejpek nie brakuje zawsze tylko do jednej z nich jest długa kolejka. Nie miałam zacięcia by się w niej ustawić. Jeśli ktoś miałby ochotę na deser, na przykład na sernik, znajdzie go w tutejszych piekarnich. Przy rue des Rosiers są też dwie synagogi i mnóstwo sklepów z modą: ubraniami, dodatkami czy perfumami. Niektóre z nich mieszczą się w zaskakujących miejscach, np w dawnych piekarniach czy w dawnej łaźni publicznej. Każdy kto interesuje się nowymi trendami lub ma ochotę na zakupy w oryginalnym butiku zawsze à la mode powinien tu trafić. Jeśli rzeczy nowe okażą się zbyt drogie na Waszą kieszeń, w sąsiednich uliczkach znajdziecie sklepy vintage, gdzie można znaleźć prawdziwe perełki. Zapraszam na przechadzkę ulicą, przy której dawny świat miesza się ze współczesnym a żydowska tradycja z nowoczesnością.




To tu można kupić ciasteczko o swojsko brzmiącej nazwie sernik, chałkę czy bułeczki z makiem.

 Jak widać kolejka po najlepsze fallafele jest dość długa, zjadłam więc u konkurencji.
To renomowana piekarnia żydowska.





Oto w jednej z sąsiadujących uliczek sklep z modą męską w dawnej piekarni czyli boulangerie.

19 września 2015

Zapiekane brzoskwinie

Oto idealny deser gdy nie chce się nic robić, ale ma się ochotę na małe co nieco. We Włoszech skąd pochodzi używa się do jego przygotowania migdałowych amaretti. Nie miałam ich pod ręką, więc wzięłam kruche, maślane ciasteczka. Podałam gorące brzoskwinie z gałką lodów waniliowych i chrupiącym wafelkiem. Życzę smacznego!

Składniki

2 dojrzałe brzoskwinie
4 maślane ciasteczka
brązowy rum
cukier puder

Przygotowanie

Piekarnik nagrzewam do 180 stopni.
Brzoskwinie przecinam na połowy, wyjmuję pestki i wydrążam część miąższu. Siekam go i mieszam z pokruszonymi drobno ciasteczkami. Mieszanką tą napełniam brzoskwinie, które układam na blasze, skrapiam rumem i posypuję cukrem pudrem. Piekę pół godziny, podaję gorące. Proste, prawda? 




18 września 2015

Kaczka z figami

Skladniki
dla dwóch łakomczuchów

2 piersi kaczki ze skórą
2 zabki czosnku
4 świeże figi
gałązka rozmarynu
łyżka masła
łyżeczka płynnego miodu
sól, pieprz

Przygotowanie

Czosnek wyciskam przez praskę i nacieram nim kaczkę od strony mięsa, zawijam w folię spożywczą i wstawiam do lodówki na minimum 2 godziny ( można to zrobić rano). 
Wyjmuję kaczkę, zgarniam czosnek, ale nie wyrzucam. Nacinam skórę w krateczkę uważając, by nie uszkodzić mięsa. Solę, pieprzę i związuję piersi razem tak, by skóra była na zewnątrz. 
Rozgrzewam patelnię, na średnim ogniu smażę mięso z dwóch stron aby zrumienić skórkę. Następnie przekładam je do garnka z grubym dnem, dodaję masło, czosnek, chwilę podgrzewam bez przykrycia. Teraz dodaję nacięte na krzyż figi i rozmaryn. Polewam mięso miodem i przykrywam garnek. Duszę wszystko ok kwadransa, polewam sosem, który się wytworzył i znów duszę 15 minut. Wyłączam. Mięso musi odpocząć, dlatego daję mu kolejne 10 minut zanim rozetnę sznurek i pokroję je w plastry.  Podaję kaczkę z ryżem basmati.





17 września 2015

Ceviche

Coraz częściej przebywają poza domem wszyscy nasi podopieczni, gdy chata wolna gotowanie dla dwojga wraca do łask. Tym razem proponuję obiad lekki, łatwy i szybki w przygotowaniu. Na przystawkę ceviche, czyli ryba marynowana w soku z cytrusów, podawana jako przekąska, popularna w Hiszpanii i Meksyku. Ważne jest, aby użyć świeżej ryby. Ja wybrałam bar'a, rybę morską o białym mięsie podobną do makreli ( niestety nie znam jej polskiej nazwy). Każda inna ryba morska swietnie się tu spisze, nawet łosoś. Przystawka jest bardzo prosta, pyszna i pełna świeżości. Gorąco polecam.

Skladniki

2 nieduże filety ryby morskiej (ok 25-30dag)
młoda cebulka
2 pomarańcze
1 limonka
1/2 cytryny
papryczka chili lub kilka kropel pikantnej oliwy
czarny sezam
mieszanka sałat
oliwa
sól, pieprz

Przygotowanie

Filety kroję na plastry, układam na talerzu jeden obok drugiego, układam na nich pokrojoną w cienkie krążki cebulę.
Robię marynatę do ryby. Jedną pomarańczę odkładam na bok, z pozostałych owoców scieram po odrobinie skórki i wyciskam sok.Mieszam, dodaję szczyptę soli, pieprzu i pokrojone drobno chili. Zalewam rybę i odstawiam na 20 minut.
Robię sos do sałaty. Drugą pomarańczę obieram i ostrym nożem wykrawam segmenty. Kroję je na kawałeczki i wkładam do salaterki. Wlewam oliwę, sól, pieprz, mieszam. Polewam sosem sałatę.
Zamarynowaną rybę układam na talerzach, skrapiam resztą marynaty i posypuję czarnym sezamem.








11 września 2015

Wyspa Świętego Ludwika

Stoję plecami do małego parku na tyłach katedry Notre Dame. Przede mną mostek tylko dla pieszych prowadzący na kolejną wyspę. To Ile St.Louis czyli Wyspa Świętego Ludwika, na którą Was dziś zapraszam. Jest to jeden z moich ulubionych zakątków Paryża, jakże odmienny od gwarnych bulwarów. Pomimo sąsiedztwa Katedry jest tu zwykle spokojnie i kameralnie. Nie dojeżdża tu metro, ruch samochodowy jest niewielki, małe butiki i galerie sztuki zachęcają by do nich zajrzeć a kawiarnie by w nich przysiąść. Całą wyspę  można bez trudu obejść  dokoła wzdłuż nabrzeża.
Ile St.Luis powstała z połączenia dwóch mniejszych wysepek będących niegdyś pastwiskami. Dzisiejszy wygląd zawdzięcza siedemnastowiecznej, planowej przebudowie, wytyczono główną ulicę, zaczęły powstawać eleganckie rezydencje. Ile St.Louis zawsze przyciągała artystów i ludzi wybitnych. Jej mieszkańcami byli min. Baudlaire, Camille Claudel, Louis de Funes, Maria Skłodowska-Curie. Polskich akcentów jest tu więcej. Działa Biblioteka Polska a przy  głównej ulicy znajduje się Hotel Lambert. Ta przepiękna, okazała rezydencja należała w latach 1843-1975 do rodziny Czartoryskich i skupiała życie Polonii. Mieszkali tu min. F. Chopin, J. Kossak, J. Słowacki i A. Mickiewicz. Na próżno szukać teraz jakiejkolwiek tablicy pamiątkowej. Budynek od kilku lat jest własnością brata emira Kataru i przechodzi gruntowny remont. W 2013 roku został częściowo strawiony przez pożar. Złośliwi twierdzą, że nie wybuchł on przypadkowo. Otóż właściciel budynku uznanego za zabytek, jak jest w przypadku tegoż hotel particulaire, ma obowiązek przeprowadzania prac restauratorskich na wlasny koszt, ale nie może dokonywać żadnych zmian, nawet we wnętrzach,  bez zgody konserwatora zabytków, uzyskanie której jest prawie niemożliwe.
Wracając do naszego spaceru.Prosto z mostka wchodzę na główną ulicę St.Luis mijając brasserie St.Regis, gdzie zwykle trzeba czekać na stolik, choćby w sąsiednich restauracyjkach  były pustki. Jest tu oczywiście dobre jedzenie, ale atmosferę tego miejsca tworzą zawsze uśmiechnięci kelnerzy, serdeczni, dowcipni, podśpiewujący. Czuć, że pracują tu ludzie z pasją.
Większość turystów i Paryżan przychodzi na wyspę po coś zupełnie innego. Celem są słynne lody Berthillon. Firmowa lodziarnia i Salon de The mieszczą się przy głównej ulicy ale lody Berthillon można zjeść w niemal każdej kawiarni na wyspie a także " z okienka". Od wiosny do jesieni ustawiają się po nie długie kolejki. Nie martwcie się jeśli zawitacie tu w sierpniu, gdy flagowa cukiernia jest zamknięta. Bez problemu będziecie mogli skosztować tych niewątpliwie najdroższych lodów w wielu wyszukanych smakach i przekonać się, o co tyle hałasu.
Pogoda mi sprzyja, jest piękny, gorący dzień choć jesień już tuż, tuż. Kto chciałby w taki dzień siedzieć w domu? Zapraszam na spacer.



Most prowadzący na Ile St.Luis, popularne miejsce ulicznych artystów.

 Widok na Notre Dame.









Pomnik strzegącej Paryza Genevieve. Na drugim planie słynna resturacja z 3 gwiazdkami Michelin'a  laTour d'Argent, gdzie serwuje się ponoć najlepsze kaczki a stolik trzeba rezerwować z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Z oszklonej sali na ostatnim piętrze rozciąga się widok na Notre Dame.









Lodziarnia Berthillon i kolejka po lody.

 Rynna w kształcie delfina.

Z prawej strony remontowany Hotel Lambert.
Wnętrze kościoła Saint-Louis en Ile.
 I taki oto osobliwy samochód zaparkowany w bocznej uliczce.

Dziękuję wszystkim, którzy tu zajrzeli, a szczególnie tym, którzy wytrwali do końca!