5 grudnia 2014

Rozgrzewające naleśniki pomarańczowe

Inspiracją do tego przepisu są naleśniki Suzette, pyszne, aromatyczne, pomarańczowe, gorące i podpalane koniakiem. Tradycyjna receptura wymaga zrobienia karmelu z otartych o pomarańczową skórkę kostek cukru i dodaniu do niego soku z pomarańczy, likieru Cointreau a na koniec polanie wszystkiego podgrzanym koniakiem i zapalenie naleśników już na talerzu stojącym przed oczekującym na ten spektakl w napięciu łakomczuchem. W paryskich kawiarniach serwuje się uproszczoną wersję polewając suchego, złożonego w trójkąt naleśnika gorącym likierem Grand Marnier i podpalając go. Czasem naleśnik ów jest posypany cukrem. Takie też uwielbiam...
Moja wersja powstała z połączenia łakomstwa z potrzebą uproszczenia przepisu. Zapewniam, że smak pozostał i nikt, kto kocha smak pomarańczy nie potrafi oprzeć się takim naleśnikom.

Składniki

na ciasto

2 szklanki mąki
1 1/2 szklanki wody
1szklanka mleka
3 jaja
sól


na sos

3 duże pomarańcze, brązowy cukier ( ilość zależy od słodyczy pomarańczy, zwykle 3-4 łyżki)
50 gr zimnego, pokrojonego na kawałeczki masła
50 ml likieru pomarańczowego Grand Marnier
2 łyżki brandy


Przygotowanie

Robię ciasto na naleśniki mieszając dokładnie wszystkie składniki aby nie było grudek ( trzepaczka rózgowa jest niezastąpiona). Odstawiam przynajmniej na godzinę, w lodówce ciasto może czekań kilka godzin na usmażenie.
Wyciskam sok z pomarańczy, wlewam go na patelnię, zagotowuję, zmniejszam ogień. Dodaję cukier, odparowuję 15 minut. Teraz wlewam likier i dodaję masło, mieszam. Gotowy sos powinien mieć gęstość lekkiego syropu. Wyłączam i biorę się za smażenie cienkich naleśników. Gdy wszyscy zainteresowani siedzą przy stole i czekają z niecierpliwością, wkładam na patelnię z sosem złożone w trójkąty naleśniki i dokładnie je polewam. Teraz najtrudniejsze! Polewam wszystko,chlustem brandy ( lub koniaku) i natychmiast podpalam zanim alkohol odparuje. Uwaga na brwi! Nie zawsze ta delikatna operacja się udaje, ale alkohol i tak szybko ulatuje z gorącej patelni zostawiając jedynie smak.
Nakładam. Większe łakomczuchy dostają po dwa, te dbające o linię po jednym naleśniku polanym sosem. Dziś udekorowałam je smażoną skórką pomarańczową.
Smacznego!



8 komentarzy:

  1. Wydaj książkę z tymi przepisami, proszę! Chętnie ją zrecenzuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze, że idę na kolacje bo głodna jestem jak widzę takie przepisy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby proste danie... a jak zwykle u Ciebie to spektakl :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak leci coraz szybciej! I najczęściej cyklicznie. Dlatego znowu jest Barbórka.

    Dzięki za przepis, za pomysł na danie. U nas naleśnikarnie i pierogarnie są teraz na topie. Zarówno pierogi jak i naleśniki można robić na wiele sposobów i tu się można popisać fantazją kulinarną. Moja mama naleśniki robiła.
    Pozdrawiam serdecznie i smacznie po śniadaniu i się do pracy szykuję.
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  5. znam i uwielbiam u nas czasem pdaje sie ten francuski deser i nazywa sie Crêpes Suzette ..

    OdpowiedzUsuń
  6. Mniam! Chyba sobie zrobię takie w weekend ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja właśnie nabyłam dżem truskawkowy domowej roboty. Też by się nadał:) Pycha!

    OdpowiedzUsuń